Moja mroczna strona - Gabrielle Zevin
Autor: Gabrielle Zevin
Seria: Czekoladowa trylogia #1
Wydawnictwo: YA!
Data wydania: 08.10.2014
Stron: 352
Moja mroczna strona jest pierwszym tomem Czekoladowej trylogii autorstwa amerykańskiej pisarki Gabrielle Zevin. Autorka nie jest debiutantką w naszym kraju: mieliśmy już okazję poznać ją w takich utworach jak Gdzie indziej czy Zapomniałam, że Cię kocham. Dla mnie jednak to pierwsze spotkanie z jej twórczością, i niekoniecznie należy do udanych.
Jest rok 2083. W Nowym Jorku mieszka szesnastoletnia Ania, która poza tym, że jest córką bossa mafijnego mogłaby uchodzić za całkiem zwykłą nastolatkę. Jednak świat wygląda trochę inaczej, niż ten który znamy, i mafia nie zajmuje się handlem narkotykami czy bronią tylko czekoladą. Czekolada jest nielegalna tak jak i kawa. Dziewczyna, która opiekuje się swoją siostrą i bratem stara się nie mieszać w rodzinne interesy. Po śmierci rodziców bezpieczeństwo rodzeństwa jest dla niej priorytetem. Mimo to zostaje wplątana w aferę i oskarżona o otrucie swojego byłego chłopaka czekoladowymi batonikami. Komu zależało na rzuceniu podejrzeń na jej rodzinę? Jak Ania poradzi sobie w mafijny środowisku?
Trzeba przyznać, że opis brzmi ciekawie i niebanalnie. Na czyjej twarzy nie pojawił się uśmiech czytając stwierdzenie mafia czekoladowa? Jednak niecodzienny pomysł to jedna z nielicznych zalet. Autorce nie udało się udźwignąć swojej wizji świata. Poza tym że czekolada i kawa jest nielegalna, nie wiemy praktycznie nic. Przez powieść przewija się niewiele informacji; możemy dowiedzieć się, że woda jest racjonowana czy spotkanie książki należy do rzadkości, gdyż papier jest niezwykle drogi. Jednak czemu tak jest próżno dochodzić. Brak jakichkolwiek wyjaśnień powoduje, że książce brakuje wiarygodności i ciężko wczuć się w historię. Miałam duże oczekiwania co do mafijnych nawiązań o których wspomina blurb, lecz i w tym przypadku zawiodłam się. Tyle mafijnego klimatu w dziele Zevin, że nawet Kocia ferajna go przebija. Fabularnie nie jest lepiej. Mimo że akcja ma dość dobre tempo, to książka jest o niczym. Ciężko określić co w zamyśle autorki miało tutaj być głównym wątkiem. Sprawa z zatrutą czekoladą wyjaśnia się bardzo szybko i zostaje na koniec odkryć tylko, kto za tym stał. Jednakże pisarka wcale nie skupia się na tym wątku i wygląda to tak, jakby gdzieś tam, przy okazji problem rozwiązał się sam. Znacznie większą część powieści zajmuje przedstawienie zwykłego życia Ani - szkoła, dom czy wypady do klubów, które nie mają żadnego wpływu na późniejszy przebieg wydarzeń. A wątki, które mogłyby być na prawdę ciekawe i wzbogacić historię (jak pobyt na wyspie Wolności), zostały okrojone do minimum.
Powieść napisana jest w pierwszoosobowej narracji, co powinno dać nam możliwość dokładnego poznania głównej bohaterki, lecz i to wypada kiepsko. Nie wiem jak miałabym określić Anie, bo jest ona całkowicie bezbarwna. Jej narracja ma w sobie niewiele emocji i uczuć. Bohaterom Mojej mrocznej strony brakuje charakteru, ich zachowanie jest całkowicie przypadkowe i próżno szukać w nim jakiejkolwiek spójności. Pisarka nagina ich osobowości na własne potrzeby, i powiedzieć, że są płytcy byłoby pochwałą - są aż wypukli. Oczywiście nie mogło zabraknąć wątku miłosnego, który jest jak sami bohaterowie, pożal się Boże. Nie dostrzegłam w nim nic poza sztucznością i naciąganiem. Ania w jednej chwili mówi, że nie jest zakochana w Winie, po czym dwie strony dalej potrafi rzucić się na niego z pocałunkami, twierdząc, że nie mogła już wytrzymać. Rozumie to ktoś? Bo ja nie.
Trochę już książek młodzieżowych w swoim życiu przeczytałam, i wiem, że nie grzeszą one wybitnym warsztatem językowym. Są napisane lekkim i prostym językiem. Taka też jest Moja mroczna strona, ale muszę przyznać, że dawno nie czytałam powieści napisanej aż tak słabym stylem. Język jest uproszczony do minimum, opisów praktycznie zero. Nie wiem czy pisarka nie zna żadnych epitetów, ale niestety w tej książce ich nie używa. Dialogi rażą sztucznością, i nierzadko towarzyszyło mi uczucie, że czytam blogowe opowiadanie nastoletniej dziewczyny. W kwestii tłumaczenia nie wiem, kto wpadł na to aby spolszczyć imię głównej bohaterki, ale tylko pogratulować pomysłu. Nic w tej książce tak nie irytowało, jak właśnie zwracanie się do głównej bohaterki 'Aniu', 'Anuleczko', 'Anuszko' i tym podobne twory, jakby była przedszkolakiem. Nie trzeba chyba również dodawać jak polskie imię pasuje do jej nazwiska Balanchine, jak i imion innych postaci - Scarlett, Jacks czy Gable.
Moja mroczna strona zawodzi na wszystkich liniach. Nie ratuje jej nawet to, że to literatura młodzieżowa od której przecież nie wymaga się tak dużo. Poza intrygującym pomysłem nie ma tutaj nic, co zasługiwałoby na pochwałę. Zevin posługuje się bardzo kiepskim stylem, i aż ciężko uwierzyć, że nie jest to jej debiut. Kreacja świata nie istniej, bohaterowie są kukiełkami, które się zmieniają jak wiatr zawieje, i przez wyraźny brak kierunku w którym zmierza fabuła w poruszanych wątkach gości nuda. Autorka musi włożyć jeszcze dużo pracy, aby wyprowadzić tę trylogię na prostą. Niemniej nie polecam tej książki nikomu. Jeśli ktoś oczekuje od lektury chociaż odrobinę spójności czy racjonalności, to na Mojej mrocznej stronie może się tylko zawieść.
Czekoladowa trylogia:
1. >Moja mroczna strona<
2. Krew z krwi
3. In the age of love and
chocolate
Wyzwania: +Czytam fantastykę +Klucznik
Różne wizje przyszłości pisarze przelewają na karty swoich powieści. Najczęściej przyszłość ta nie wygląda różowo - mamy podziały społeczeństwa na dystrykty, frakcje, ograniczenia wolności czy despotyczne rządy. W dobie popularności dystopii stworzenie całkiem nowego uniwersum jest coraz trudniejsze. Autorzy zaczynają szukać głębiej, tworząc dziwniejsze czy nawet śmieszniejsze fundamenty rzeczywistości. I na taki właśnie krok zdecydowała się Gabrielle Zevin. Przeczytanie opisu recenzowanej pozycji rozbawi niejedną osobę. Niestety podczas lektury nie będzie nam do śmiechu - nad książką można jedynie płakać.
Moja mroczna strona jest pierwszym tomem Czekoladowej trylogii autorstwa amerykańskiej pisarki Gabrielle Zevin. Autorka nie jest debiutantką w naszym kraju: mieliśmy już okazję poznać ją w takich utworach jak Gdzie indziej czy Zapomniałam, że Cię kocham. Dla mnie jednak to pierwsze spotkanie z jej twórczością, i niekoniecznie należy do udanych.
Jest rok 2083. W Nowym Jorku mieszka szesnastoletnia Ania, która poza tym, że jest córką bossa mafijnego mogłaby uchodzić za całkiem zwykłą nastolatkę. Jednak świat wygląda trochę inaczej, niż ten który znamy, i mafia nie zajmuje się handlem narkotykami czy bronią tylko czekoladą. Czekolada jest nielegalna tak jak i kawa. Dziewczyna, która opiekuje się swoją siostrą i bratem stara się nie mieszać w rodzinne interesy. Po śmierci rodziców bezpieczeństwo rodzeństwa jest dla niej priorytetem. Mimo to zostaje wplątana w aferę i oskarżona o otrucie swojego byłego chłopaka czekoladowymi batonikami. Komu zależało na rzuceniu podejrzeń na jej rodzinę? Jak Ania poradzi sobie w mafijny środowisku?
Trzeba przyznać, że opis brzmi ciekawie i niebanalnie. Na czyjej twarzy nie pojawił się uśmiech czytając stwierdzenie mafia czekoladowa? Jednak niecodzienny pomysł to jedna z nielicznych zalet. Autorce nie udało się udźwignąć swojej wizji świata. Poza tym że czekolada i kawa jest nielegalna, nie wiemy praktycznie nic. Przez powieść przewija się niewiele informacji; możemy dowiedzieć się, że woda jest racjonowana czy spotkanie książki należy do rzadkości, gdyż papier jest niezwykle drogi. Jednak czemu tak jest próżno dochodzić. Brak jakichkolwiek wyjaśnień powoduje, że książce brakuje wiarygodności i ciężko wczuć się w historię. Miałam duże oczekiwania co do mafijnych nawiązań o których wspomina blurb, lecz i w tym przypadku zawiodłam się. Tyle mafijnego klimatu w dziele Zevin, że nawet Kocia ferajna go przebija. Fabularnie nie jest lepiej. Mimo że akcja ma dość dobre tempo, to książka jest o niczym. Ciężko określić co w zamyśle autorki miało tutaj być głównym wątkiem. Sprawa z zatrutą czekoladą wyjaśnia się bardzo szybko i zostaje na koniec odkryć tylko, kto za tym stał. Jednakże pisarka wcale nie skupia się na tym wątku i wygląda to tak, jakby gdzieś tam, przy okazji problem rozwiązał się sam. Znacznie większą część powieści zajmuje przedstawienie zwykłego życia Ani - szkoła, dom czy wypady do klubów, które nie mają żadnego wpływu na późniejszy przebieg wydarzeń. A wątki, które mogłyby być na prawdę ciekawe i wzbogacić historię (jak pobyt na wyspie Wolności), zostały okrojone do minimum.
Powieść napisana jest w pierwszoosobowej narracji, co powinno dać nam możliwość dokładnego poznania głównej bohaterki, lecz i to wypada kiepsko. Nie wiem jak miałabym określić Anie, bo jest ona całkowicie bezbarwna. Jej narracja ma w sobie niewiele emocji i uczuć. Bohaterom Mojej mrocznej strony brakuje charakteru, ich zachowanie jest całkowicie przypadkowe i próżno szukać w nim jakiejkolwiek spójności. Pisarka nagina ich osobowości na własne potrzeby, i powiedzieć, że są płytcy byłoby pochwałą - są aż wypukli. Oczywiście nie mogło zabraknąć wątku miłosnego, który jest jak sami bohaterowie, pożal się Boże. Nie dostrzegłam w nim nic poza sztucznością i naciąganiem. Ania w jednej chwili mówi, że nie jest zakochana w Winie, po czym dwie strony dalej potrafi rzucić się na niego z pocałunkami, twierdząc, że nie mogła już wytrzymać. Rozumie to ktoś? Bo ja nie.
Trochę już książek młodzieżowych w swoim życiu przeczytałam, i wiem, że nie grzeszą one wybitnym warsztatem językowym. Są napisane lekkim i prostym językiem. Taka też jest Moja mroczna strona, ale muszę przyznać, że dawno nie czytałam powieści napisanej aż tak słabym stylem. Język jest uproszczony do minimum, opisów praktycznie zero. Nie wiem czy pisarka nie zna żadnych epitetów, ale niestety w tej książce ich nie używa. Dialogi rażą sztucznością, i nierzadko towarzyszyło mi uczucie, że czytam blogowe opowiadanie nastoletniej dziewczyny. W kwestii tłumaczenia nie wiem, kto wpadł na to aby spolszczyć imię głównej bohaterki, ale tylko pogratulować pomysłu. Nic w tej książce tak nie irytowało, jak właśnie zwracanie się do głównej bohaterki 'Aniu', 'Anuleczko', 'Anuszko' i tym podobne twory, jakby była przedszkolakiem. Nie trzeba chyba również dodawać jak polskie imię pasuje do jej nazwiska Balanchine, jak i imion innych postaci - Scarlett, Jacks czy Gable.
Moja mroczna strona zawodzi na wszystkich liniach. Nie ratuje jej nawet to, że to literatura młodzieżowa od której przecież nie wymaga się tak dużo. Poza intrygującym pomysłem nie ma tutaj nic, co zasługiwałoby na pochwałę. Zevin posługuje się bardzo kiepskim stylem, i aż ciężko uwierzyć, że nie jest to jej debiut. Kreacja świata nie istniej, bohaterowie są kukiełkami, które się zmieniają jak wiatr zawieje, i przez wyraźny brak kierunku w którym zmierza fabuła w poruszanych wątkach gości nuda. Autorka musi włożyć jeszcze dużo pracy, aby wyprowadzić tę trylogię na prostą. Niemniej nie polecam tej książki nikomu. Jeśli ktoś oczekuje od lektury chociaż odrobinę spójności czy racjonalności, to na Mojej mrocznej stronie może się tylko zawieść.
Czekoladowa trylogia:
1. >Moja mroczna strona<
2. Krew z krwi
3. In the age of love and
chocolate
Wyzwania: +Czytam fantastykę +Klucznik
28 komentarze
Już po opisie stwierdziłam, że to książka nie dla mnie, a po Twojej recenzji jestem tego pewna :)
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Odebrałaś tę książkę tak jak ja.... Najplepiej nie było, choć pomysłu mi szkoda, bo to był najmocniejszy element..
OdpowiedzUsuńSłabiutko wyszło. Mnie już sam opis o czekoladowej mafii wydawał się już za bardzo przekombinowany :))
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, ale jakoś szczególnie nie czuję potrzeby jej czytania.
OdpowiedzUsuńTo już druga negatywna recenzja dzisiaj, jaką czytałam. Nie zamierzałam sięgnąć po tę książkę, a teraz tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że słusznie i, że warto jej unikać.
OdpowiedzUsuńMiałam wielką ochotę na tę książkę , ale ostudziłaś mój apetyt . Poza oryginalnym pomysłem zawodzi na każdej linii ? To chyba daruję sobie , może będzie w bibliotece ;/
OdpowiedzUsuńO książce słyszałam i z chęcią przeczytałabym:)
OdpowiedzUsuńMafia czekoladowa, o rany... :)) Na trylogię jakoś nie mam ochoty, nie przemawia do mnie.
OdpowiedzUsuńNo to chyba będę zmuszona całkowicie z niej zrezygnować :/
OdpowiedzUsuńJestem w szoku po recenzji, bo przeczytałam książkę tej pani "Zapomniałam, że cię kocham" i byłam zadowolona z tej lektury. Jednak dzięki Tobie nie sięgnę po tę pozycję, nawet przez wzgląd na autorkę odłożę ją grzecznie półkę w sklepie ;)
OdpowiedzUsuńJuż kilka razy tytuł obił mi się o uszy, ale za bardzo nad tym się nie skupiłam. I widzę że dobrze zrobiłam, po prostu książka nie zachęca. :)
OdpowiedzUsuńChyba jestem za stary na takie książki:)
OdpowiedzUsuńhttp://nolongernightmare.blogspot.com
http://milionpomyslowna.blogspot.com
Zupełnie nie dla mnie. Nawet okładka mi się nie podoba :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka wypada tak słabo. Miała potencjał :(
OdpowiedzUsuńJa jednak przeczytam, bo niedawno nabyłam e-book. ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wszystkie pierwsze rewelacyjne recenzje jakoś mnie odstraszały, widzę, że słusznie.
OdpowiedzUsuńCzyli od tej serii trzeba się trzymać z daleka! ;)
OdpowiedzUsuńBędę omijać szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńWiększość recenzji które czytałam na temat tej książki raczej nie była pochlebna, więc na pewno nie sięgnę po nią. Jakaś taka bez wyrazu mi sie wydaje.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że chciałam kupić i przeczytać lecz zniechęciła mnie niska ocena, a potem czytałam same negatywne recenzje więc zrezygnuję.
OdpowiedzUsuńAktualnie czytam "Moja mroczna strona" i przyznam Ci, że panuje chaos. Również nastawiałam się na opisy prawdziwej mafii a nie domowego przedszkola. Opis bardzo mnie zachęcał, ponieważ KOCHAM CZEKOLADĘ I KAWĘ i zależało mi abym przeczytała prawdziwy kryminał, a nie kiepski romans bez barwnych opisów. ( PRZYKŁAD - ślub kuzyna, noc, domek, brak rodzeństwa - szybka akcja, mało, emocji)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc Twoja negatywna recenzja miała więcej uczuć niż główna bohaterka. No i jeszcze to beznadziejne imię!!! SERIO ANIA.!!! Takie polskie, nudne i kojarzące się z "Anią z Zielonego Wzgórza" imię.
To była pierwsza rzecz, która zaczęła mnie wkurzać. Już lepsza byłaby Ann.
Ania + Gable. Ania + Win
Ann + Gable. Ann + Win
O wiele lepiej!
Ją daję książce 5/10 = 3/6
No No końcu pani Zevin chodziło aby był to pamiętnik mało uczuciowej nastolatki, która nawet się nie przejęła, że chłopak próbował ją 2 razy zgwałcić. Z ciekawości sięgnę po II część, ponieważ nie lubię nie zakończonych trylogii.
Pozdrawiam Julia!
PS. Bardzo podoba mi się okładka<3<3<3
UsuńSerii nie znam, ale raczej nie dla mnie. Oceny również nie zachęcają do zapoznania się z nią :)
OdpowiedzUsuńMafia czekoladowa. Bardzo przerażająca nazwa :)
OdpowiedzUsuńNie chce czytać słabych książek, wiec odpuszczę sobie.
zatrzymałam się nad rozmyślaniem nad kupnem i chyba tak pozostanie przez długi, długi czas.
OdpowiedzUsuńmafia czekoladowa faktycznie brzmi zachęcająco, ale nie ma co marnować pieniędzy na książkę, która mimo pomysłu jest słaba. :)
Czytałam już kiedyś dwie książki tej autorki "Zapomniałam, że cię kocham"oraz "Gdzie indziej" i w sumie wypadły przeciętnie, więc na razie nie mam w planach tej.
OdpowiedzUsuńPomysł jest naprawdę świetny :) Ale chyba będą musiała przekonać się na własnej skórze, czy jego wykonanie jest rozczarowujące :)
OdpowiedzUsuńhttp://strefa-czytania-obowiazuje-wszedzie.blogspot.com/
Przyznam, że jestem nieco zaskoczona. Sądząc po opisie spodziewałam się ciekawej, wciągającej powieści, a tu taka klapa. Szkoda. W takim razie dam sobie z nią spokój, tym bardziej, że mam co czytać.
OdpowiedzUsuń