Ostatnie posty

Strażniczka bramy - Michelle Zink

By 19:25 , , ,

Tytuł: Strażniczka bramy
Autor: Michelle Zink
Seria: Proroctwo sióstr #2
Wydawnictwo: Telbit
Data wydania: 20.10.2010
Stron: 383




Utrzymanie poziomu serii jest niełatwym wyzwaniem i nie zawsze się udaje. Zadanie jest łatwiejsze, gdy cykl jest po prostu słaby i wydanie kolejnej słabej części nie powinno nikogo zdziwić. Rzadko się zdarza, że każdy tom przypadnie nam w tym samym stopniu do gustu, aby niemożliwe było wybranie swojego ulubionego. Gdy mamy do czynienia z marną powieścią często rezygnujemy z sięgnięcia po następne części. Przeważnie jest to słuszna decyzja, jednak nie zawsze. Taka sytuacja ma miejsce w trylogii Michelle Zink. Proroctwo sióstr mocno rozczarowuje i nie wywołuje najmniejszej chęci poznania dalszych losów bliźniaczek. Tymczasem Strażniczka bramy to już całkiem inna bajka.


Strażniczka bramy to drugi tom trylogii Michelle Zink opowiadającej o bliźniaczkach Milthorpe uwikłanych w starożytną przepowiednię. Dziewczyny stały się teraz dla siebie  wrogami. Lia stara się za wszystkich sił strzec świata przed nadejściem złego Samuela - Alice jak najbardziej tego chce. Po tragicznym wydarzeniu rozgrywającym się na ostatnich stronach Proroctwa sióstr, Lia postanawia opuścić dom. Wraz ze swoim przyjaciółkami i oddanym służącym Edmundem wyrusza na poszukiwanie zaginionych stron księgi, które mają jej pomóc zakończyć proroctwo. Udają się do miejsca, gdzie żyją inne siostry i bracia, w tym ciocia bliźniaczek, która może znać miejsce ukrycia zaginionych kart. Podróż ta nie będzie przyjemną wycieczką. Zagrożenie będzie czyhać na każdym kroku, a Dusze będą starały się zwodzić Lię na wszystkie możliwe sposoby. Czy wyprawa przebiegnie po myśli głównej bohaterki? Czy uda się jej odnaleźć resztę przepowiedni? I jaki będzie miał w tym udział tajemniczy nieznajomy? 

Bez zmiennie czas akcji obejmuje XIX wiek, z tą tylko różnicą, że w porównaniu z pierwszym tomem, teraz czułam klimat tamtych lat. Od zakończenia wydarzeń w Proroctwie sióstr minęło pół roku. Lia przebywa w Londynie próbując znaleźć rozwiązanie swoich problemów. Pierwsze strony nie są zachęcające. Akcji jest niewiele, a jedyne czego doświadczamy to bezustannych rozmyślań Lii nad swoim ciężkim losem. Pierwsze moje myśli to 'znów będzie nudna książka o niczym'. Jednak zdziwiłam się trochę, gdy okazało się, że tak nie jest. Po mało atrakcyjnych pierwszych rozdziałach akcja nabiera tempa i do samego końca utrzymuje dość dobry rytm. Nie można narzekać na nudę. Autorka nas niejednokrotnie zaskakuje i w końcu pojawiają się zwroty akcji o których można było tylko pomarzyć w pierwszej części. Nie twierdzę, że historia stała się teraz wybitnie dobra - w dalszym ciągu uważam, że jest dość prosta: nieskomplikowany schemat, jednoznaczną fabuła, nie ma zawiłości czy problematycznych wydarzeń, które mogą być nie klarowne. Autorka pokusiła się również o wątek romantyczny, który w Proroctwie sióstr był bardziej symboliczny, niż grał jakąkolwiek rolę. Tutaj się to diametralnie zmienia. Lia opuszczając swój dom zostawia Jamesa, jednak na jej drodze pojawia się inny chłopak. Nie do końca przemówiły do mnie ich relacje. Związek jest zbyt przerysowany i infantylny. Lia, która z Jamesem chodziła co najwyżej za rączkę pozwala teraz na dużo więcej, mimo, że znają się parę dni. Ale przecież to się nie liczy. Ważne jest, że poczuli ze sobą więź od pierwszych minut. Nie wiem kogo satysfakcjonują takie związki, może młodszy czytelnik to kupi, ale do mnie nie przemawia taka logika, tym bardziej  że jej związek z Jamesem nie jest oficjalnie zakończony.  

W dalszym ciągu mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową widzianą oczami Lii. Jako, że główna bohaterka opuściła swój dom rodzinny nie ma teraz za wielkiego kontaktu z swoją siostrą Alice. Więc oczywiste jest, że o jakiejkolwiek walce w dosłownym jej znaczeniu ciężko mówić, gdyż dziewczyny się nie widują. Postać Alice wydaje mi się być ciekawsza od Lii, zetem szkoda, że było jej niewiele. Główna bohaterka niestety głupieje z tomu na tom. W poprzedniej części może nie pałałam do niej miłością, ale była mi na tyle przyjazna, że czułam w stosunku do niej irytacji. W Strażniczce bramy Lia niejednokrotnie pokazuje jak naiwna i lekkomyślna jest. W międzyczasie jej poziom użalania się nad sobą i rozpamiętywania wszystkiego niebezpiecznie wzrasta. Dziewczyna nie myśli o niczym inny jak tylko o proroctwie. Rozumiem, że jest jego częścią, ale kto normalny myśli ciągle o tym samym? Mimo, że wątek romantyczny kuleje to nowy wybranek Lii wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Potrafił pokazać charakter, gdy była potrzeba, a czasami nawet nas rozśmieszyć. 

Strażniczka bramy na tle swojej poprzedniczki wypada dużo lepiej. Widać, że autorka dopracowała pewne szczegóły. Jako, że znaczną część fabuły bohaterowie podróżują historia nabrała dynamiki oraz lepszego tempa, co sprawiło, że powieść budzi nasze zainteresowanie i chęć rozwiązania tajemnicy. Pisarka lekkim, barwnym językiem maluje świat w który mamy możliwość się zanurzyć, poznać chociaż odrobinę wiek XIX, który na pewno niejednego z nas intryguje. Nie jest to na pewno książka wysokich lotów. Raczej lekka i przyjemna lektura, która może umilić wieczór. Nie zapada jednak na długo w pamięć - tak szybko jak się ją przeczyta, tak szybko o niej zapomni. Po ostatni tom sięgnę już z większą chęcią. Zink udało się wzbudzić moje zainteresowanie i z ciekawością poznam zakończenie proroctwa.    


Ocena: 6/10



Trylogia Proroctwa Sióstr:
2. >Strażniczka bramy<

18 komentarze

  1. Ciekawi mnie ta seria już od jakiegoś czasu, ale nie mogę na nią trafić w bibliotece. Może jak będą wakacje znajdę więcej czasu, by odwiedzić inne :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja, ciężko trzymać poziom. Sama uważam, że 1 tomy zazwyczaj wychodzą najlepiej, bo czuć w nich specyficzny klimat, potem to zanika. Tutaj jednak widzę wyjątek. ;) Choć ocenia i tak nie jest za wysoka...

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś czuję, że to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Recenzja pierwszego tomu troszkę mnie zniechęciła do tej serii , Twoja opinia odnośnie tego tomu jednak naprawiła opinię , poczekam aż przeczytasz trzeci tom , aby rozwiać wątpliwości czy seria jest dla mnie .. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkowicie się z Tobą zgadzam. To najlepszy tom z całej trylogii :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech... raczej nie...
    Za dużo dobrych książek na mnie czeka :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobnie jak pierwsza część - nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mimo wszystko nie mam ochoty na tą serię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tom drugi lepszy niż pierwszy? To rzeczywiście nieczęsto się zdarza.

    OdpowiedzUsuń
  10. To dobrze, że książka jest lepsza, ale chyba i tak mnie nie skusi :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszy mnie fakt, że druga część jest nieco lepsza od pierwszej, bo "Strażniczka bramy" przede mną, a że zbliżają się wakacje to coś lekkiego do czytania się przyda. Może nowa miłość Lei bardziej przypadnie mi do gustu, bo James był... no cóż, nudny.

    Zapraszam do zapisania się do Blogowego Klubu Książki, więcej o BKK na blogu:http://blogowy-klub-ksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. pierwszą część przeczytałam i jak wspomniałaś nie zachęca do kolejnych, ale po twojej recenzji mam nadzieję iż wpadnie w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeżeli chodzi o utrzymanie równego poziomu kolejnych tomów to jest z tym ciężko, ale jeżeli mówisz, że tutaj drugi był lepszy to coś pięknego! ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak będę miała kiedyś trochę wolnego i przeczytam wszystkie książki, które czekają na półkach na swoją kolej to spróbuje się zmierzyć z tą serią. Wiem już w której bibliotece mogę tomy wypożyczać ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie czytałam, w sumie nawet nie słyszałam o tej serii :) Zazwyczaj drugie tomy są gorsze od pierwszych, dlatego zaskoczeniem jest to, że tutaj jest inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie jestem przekonana do tej serii :]

    OdpowiedzUsuń