Ostatnie posty

Łzy Tess - Pepper Winters

By 13:00 , , ,

Łzy Tess
Pepper Winters
Tł: Emilia Skowrońska
Potwory z ciemności #1
Wydawnictwo: Kobiece
Data premiery: 17.08.2018r.
Stron: 495


Polski rynek dark erotic/romance nie pęka w szwach. Ale ostatnio można zauważyć, że coraz więcej książek tego typu pojawia się na półkach księgarni. Fani mrocznych i zarazem pełnych pożądania historii mogą zacierać ręce, bo oto nakładem wydawnictwa kobiecego, trafiają w ich ręce Łzy Tess autorstwa Pepper Winters, obok których żaden fan kontrowersyjnych powieści nie może przejść obojętnie.

Dwudziestoletnia Tess wiedzie spokojne i ułożone życie u boku opiekuńczego i czułego chłopaka, Braxa. Z okazji rocznicy związku, mężczyzna zabiera ukochaną na wakacje do Meksyku. Błogie chwile nie trwają jednak długo - kobieta zostaje porwana i sprzedana. Zdegradowania do roli niewolnicy i seksualnej zabawki. Trafia do posiadłości tajemniczego Q Mercer'a. Mężczyzna ją więzi i próbuje złamać, lecz dziewczyna nie przestaje z nim walczyć. Jak długo Tess uda się mu przeciwstawiać? Czy Brax zdąży ją odnaleźć, póki nie będzie za późno? 

Niewinna okładka nie jest w stanie przygotować czytelnika na to, co skrywa treść książki. Łzy Tess to wyjątkowo mocny dark erotic, który przypaść do gustu może raczej tylko zagorzałym fanom tego gatunku. Powieść Winters jest niezwykle brudna, brutalna i kontrowersyjna. Autorka przekracza niejedną granicę, ukazując gwałt, poniżanie czy bicie na wiele różnych sposobów, sprawiając że krew w żyłach czytelnika przyspieszy swój bieg albo będzie on po prostu zniesmaczony. Niełatwo jest oceniać erotyki pod względem fabuły, bo większość jej zwyczajnie nie ma. Ze Łzami Tess aż tak źle nie jest - pisarka miała całkiem ciekawy pomysł i początek książki zapowiadał się świetne, lecz z upływem stron było niestety gorzej. Gdy Tess trafia do domu swojego nowego 'pana' cała wiarygodność tej historii niebezpiecznie się zatraca, bo myśli i czyny dziewczyny przekraczają wszystkie granice racjonalności. 

Chyba najłatwiej byłoby stwierdzić, że Tess jest po prostu chora psychicznie, bo nikt o zdrowych zmysłach nie postępowałby tak jak ona. Niewątpliwie na pochwałę zasługuje jej upór i walka. Kobieta nie poddawała się, cały czas walczyła i nie chciała się złamać. Jednak gdy w grę zaczyna wchodzić erotyzm potrafi tylko myśleć o tym jaka jest mokra! jak pragnie, żeby Q wziął ją ostro! i jak tego potrzebuje! Trochę dziwne myśli jak na osobę porwaną, przetrzymywaną i zepchniętą do roli niewolnicy. Nasuwa się na myśl, że Tess dopadł syndrom sztokholmski, jednak autorka przeczy tym przypuszczeniom i ja sama też nie do końca tak to odebrałam. Dziewczyna nie musiała nawet dobrze poznać swojego 'właściciela', żeby zapałać do niego namiętnością. Nie czułam też tego wielkiego pożądania. Chemia między główną parą znacznie zatraciła się pośród tych wszystkich elementów BDSM. Pisarka nie dała za wiele możliwości, aby poznać lepiej postacie. Rzuca trochę ochłapów na temat życia codziennego i ich osobowości, ale zdecydowanie najwięcej dowiadujemy się o ich erotycznych fantazjach i oczekiwaniach. Lecz mimo tego same intymne sceny były napisane całkiem zmysłowo, z pomysłem i potrafiły rozgrzać czytelnika. W tym miejscu trzeba sobie zadać pytanie, na ile jesteśmy w stanie zaakceptować chore pomysły autorki. Kaleczenie się? Biczowanie? Zlizywanie krwi? Czy to może być podniecające? Czy pisarka nie przekroczyła zbyt mocno granicy szaleństwa? Tu każdy musi sam sobie odpowiedzieć.

Łzy Tess to książka, która zabierze Was do chorego świata rządzonego przez pożądanie i ból. To tutaj pisarka pokazuje co się wydarzy, gdy dwie dusze o tak samo wypaczonych pragnienia, natknie się na siebie na swojej drodze. Ta pikantna pozycja może przypaść do gustu miłośniczkom mrocznych i nieprzyzwoitych klimatów. Jest to ten typ książki, którą się albo pokocha albo znienawidzi. Ja się muszę niestety skłonić bardziej ku drugiej opcji. Łzy Tess nie skradły mojego serca. Nie wywołały góry emocji, ale czytało się je niezwykle lekko i szybko, i tak też polecam to robić, aby nie zdążyło do Was dotrzeć, że tu przecież nie ma za wiele sensu.  


0 komentarze