Punk 57 - Penelope Douglas
Punk 57 ♥ Penelope Douglas ♥ Tł: Maciej Olbryś ♥ Wydawnictwo NieZwykłe ♥ Data premiery: 12.06.2019 ♥ Stron: 396
Jakiś czas temu miałam okazję czytać świetną książkę o uczuciu, które pokonuje różnice wieku i społeczne uprzedzenia. Właśnie dzięki Birthday girl Penelope Douglas zaskarbiła sobie moją sympatię, która nie pozwoliła mi przejść obojętnie obok jej kolejnej powieści. Oczekiwanie były zatem dosyć spore. Czy spełnione? W większości tak, chociaż po kilkoma względami Punk 57 mogłoby być lepsze.
Korespondencyjna znajomość, która po latach przerodziła się w prawdziwą przyjaźń dała autorce możliwość zbudowania ciekawej i nietuzinkowej fabuły. I początkowo rzeczywiście tak było, jednak z upływem kolejnych stron Punk 57 zaczęło wchodzić na typowe dla new adult schematy. Aczkolwiek nie przeszkadzało to, aby historia nabrała wyjątkowego, intrygującego klimatu. Mamy motyw hate-love, który dostarcza bardzo wielu emocji. Od samego początku relacja Mishy z Ryen przebiega burzliwie, podsycana pożądaniem, a jednocześnie jawną wrogością. Sporo tutaj romantycznych i erotycznych aspektów, które trochę przesłaniają tą szczególną więź łączącą głównych bohaterów. Autorka mogła poświęcić jej więcej czasu, aby odrobinę wyraźniej ją ukazać. Poza tym w książce poruszanych jest kilka innych, ważnych kwestii, które zdecydowanie przemawiają na plus historii. Mamy trudną sytuację rodzinną Mishy, zmaganie się z utratą bliskiej osoby oraz, przede wszystkim, starania przypodobania się grupie za cenę utraty własnego 'ja'. Nie są to wątki bardzo rozbudowane, niektórym przydałoby się małe rozwinięcie (szczególnie sytuacji rodzinnej głównego bohatera), niemniej bardzo dobrze uzupełniają powieść nadając jej wielowymiarowości.
Bohaterowie są punktem, który ciężko mi jednoznacznie ocenić. Na pewno są to charyzmatyczne i zapadające w pamięć osobowości, jednakże ich zachowanie niejednokrotnie było co najmniej dziwne. Przez to parokrotnie nachodziły mnie myśli, że historia ta - mimo że ciekawa i emocjonująca - jest mało prawdopodobna. Narracja podzielona na dwójkę głównych bohaterów doskonale spełniła swoją funkcję pozwalając poznać obydwoje, równie dobrze. Małym minusem może być fakt, że poznając obie strony wiemy praktycznie wszystko i niewiele nas zaskoczy. Finałowych wydarzeń można szybko i bardzo łatwo domyślić, dlatego jeśli brak przewidywalności ma dla kogoś dużą wartość powinieneś się dobrze zastanowić, czy Punk 57 jest dla niego.
Punk 57 nie skradło mojego serca, tak jak Birthday girl, jednak jest to w dalszym ciągu dobra książka, którą mogę polecić osobom szukającym niewymagających historii miłosnych opowiedzianych w odrobinę inny sposób. Penelope Douglas pisze w bardzo emocjonalny i uczuciowy sposób. dlatego historia potrafi poruszyć najgłębsze struny naszej duszy. Dodatkowo dotyka ważnych i aktualnych problemów, co czyni ją czymś więcej niż tylko romansem. Warto się skusić i odkryć tożsamość tytułowego Punka.
Korespondencyjna znajomość, która po latach przerodziła się w prawdziwą przyjaźń dała autorce możliwość zbudowania ciekawej i nietuzinkowej fabuły. I początkowo rzeczywiście tak było, jednak z upływem kolejnych stron Punk 57 zaczęło wchodzić na typowe dla new adult schematy. Aczkolwiek nie przeszkadzało to, aby historia nabrała wyjątkowego, intrygującego klimatu. Mamy motyw hate-love, który dostarcza bardzo wielu emocji. Od samego początku relacja Mishy z Ryen przebiega burzliwie, podsycana pożądaniem, a jednocześnie jawną wrogością. Sporo tutaj romantycznych i erotycznych aspektów, które trochę przesłaniają tą szczególną więź łączącą głównych bohaterów. Autorka mogła poświęcić jej więcej czasu, aby odrobinę wyraźniej ją ukazać. Poza tym w książce poruszanych jest kilka innych, ważnych kwestii, które zdecydowanie przemawiają na plus historii. Mamy trudną sytuację rodzinną Mishy, zmaganie się z utratą bliskiej osoby oraz, przede wszystkim, starania przypodobania się grupie za cenę utraty własnego 'ja'. Nie są to wątki bardzo rozbudowane, niektórym przydałoby się małe rozwinięcie (szczególnie sytuacji rodzinnej głównego bohatera), niemniej bardzo dobrze uzupełniają powieść nadając jej wielowymiarowości.
Bohaterowie są punktem, który ciężko mi jednoznacznie ocenić. Na pewno są to charyzmatyczne i zapadające w pamięć osobowości, jednakże ich zachowanie niejednokrotnie było co najmniej dziwne. Przez to parokrotnie nachodziły mnie myśli, że historia ta - mimo że ciekawa i emocjonująca - jest mało prawdopodobna. Narracja podzielona na dwójkę głównych bohaterów doskonale spełniła swoją funkcję pozwalając poznać obydwoje, równie dobrze. Małym minusem może być fakt, że poznając obie strony wiemy praktycznie wszystko i niewiele nas zaskoczy. Finałowych wydarzeń można szybko i bardzo łatwo domyślić, dlatego jeśli brak przewidywalności ma dla kogoś dużą wartość powinieneś się dobrze zastanowić, czy Punk 57 jest dla niego.
Punk 57 nie skradło mojego serca, tak jak Birthday girl, jednak jest to w dalszym ciągu dobra książka, którą mogę polecić osobom szukającym niewymagających historii miłosnych opowiedzianych w odrobinę inny sposób. Penelope Douglas pisze w bardzo emocjonalny i uczuciowy sposób. dlatego historia potrafi poruszyć najgłębsze struny naszej duszy. Dodatkowo dotyka ważnych i aktualnych problemów, co czyni ją czymś więcej niż tylko romansem. Warto się skusić i odkryć tożsamość tytułowego Punka.
Inne książki Penelope Douglas:
0 komentarze