Gra o Ferrin - Katarzyna Michalak
Tytuł : Gra o Ferrin
Autor : Katarzyna Michalak
Seria : Kroniki Ferrinu #1
Wydawnictwo : Literackie
Data wydania : 23.10.2013
Stron : 430
Pewnie wielu z nas nie raz chciało uciec z naszej szarej rzeczywistości do magicznej krainy w której wszystko będzie piękne, a zmartwienia dnia codziennego odejdą w niepamięć. Autorka Katarzyna Michalak zabiera nas właśnie do takiego miejsca, jakim jest Ferrin. Jednak nie będzie to do końca miła wycieczka, w tej nieziemskiej krainie rozpoczęła się wojna.
Jest to moje pierwsze spotkanie z polską autorką, której warsztat pisarski jest przez wielu wychwalany, czy słusznie? Seria owocowa, poczekajkowa czy z kokardką to typowa literatura kobieca, tym razem pisząc Kroniki Ferrinu pisarka weszła w zakres fantastyki, która rządzi się już innymi prawami. Ale czy wyszło z tego fantasty w prawdziwym tego słowa znaczeniu? kłóciłabym się. Jest to miszmasz wszystkiego, co akurat pani Michalak wpadło do głowy. Gra o Ferrin nie cieszy się dobrymi opiniami, ale podchodząc do niej towarzyszyły mi myśli 'na pewno nie jest tak źle' czy 'inni niedocenianą a nuż mi się spodoba'. Nie wiem czy to za sprawą okładki, która potrafi przyciągnąć wzrok czy tytułu, który (całkiem bez podstawienie?) kojarzy nam się z Grą o tron. Jednak tym razem mój głos wewnętrzny nie sprawdził się i muszę stanąć po stronie większości. Nie jest dobrze...
Gra o Ferrin jest pierwszym tomem pięcioksięgu Kroniki Ferrinu. Główną bohaterką jest Karolina, która pracuje jako lekarz w karetce pogotowia. Po jednej z nieudanych prób uratowania życia dziewczyna przeżywa chwile słabości, wraca myślami do świata swoich marzeń z dzieciństwa - Ferrinu. Po odprawieniu dziwnego rytuału przejścia główna bohaterka przenosi się do magicznej krainy o której tak marzyła. Okazuje się, że przybycie Karoliny (później już Anaeli) przewiduje przepowiednia, a dziewczyna jest potężną czarodziejką, która ma rozstrzygnąć losy wojny.
Czytałam kilka opinii innych osób, że autorka nierozeznana się w temacie, o którym pisze. Trochę trudno mi się do tego odnieś, gdyż moja wiedza o procedurze ratowani życia, karetkach itp jest bardzo mała, jednak jeden szczegół zwrócił moją uwagę. Wszyscy wytykali błąd jakim jest fakt, że Anaela ma 23 lata i jest już doświadczoną lekarką. To oczywiście jest niemożliwe, wtedy można co najwyżej studiować. Lecz w moim egzemplarzu dziewczyna ma już 28 lat. Magia? A może autorka wzięła sobie uwagi do serca i popoprawiała pewne rzeczy.
Język, jakim posługuje się pisarka to zdecydowanie nie moja bajka. Można dostrzec oczywiście wyszukane słownictwo i obycie w tworzeniu literatury. Każdy bez problemu dostrzeż, że pani Michalak ma na swoim koncie na pewno wiele dzieł, jednak dla mnie ten styl jest zbyt metaforyczny. Bardzo często towarzyszyło mi przysłowiowe 'co autor miał na myśli?' Fabuła jest bardzo chaotyczna. Miałam nadzieje, że to tylko początek i później uda mi się odnaleźć w Grze..., jednak próżne moje nadzieje. Cała książka taka jest, a samo zakończenie - chyba sama nic bardziej bezsensownego nie potrafiłabym wymyślić. Za wiele opisów w porównaniu do akcji, która potrafiła się bardzo ciągnąc po czym w jednym momencie działo się więcej niż przez cały rozdział. Miało być dużo emocji, miłości, zdrady, spiski i wojna. I tak, to wszystko było, a otaczał to wielki chaos.
Z bohaterami miałam niemały problem. Autorka dodawała ich hurtowo, dodatkowo ich imion i nazwisk nie można zaliczyć do najłatwiejszych. A żeby było jeszcze trudniej na zmianę posługiwała się imieniem bądź nazwiskiem bohatera. I nawet po zakończeniu lektury nie potrafię rozróżnić wielu osób. Pisarka postanowiła się pobawić trochę w Georga R.R. Martina uśmiercając bohaterów kiedy tylko można i jak tylko można. Aczkolwiek robiła to bardzo nieumiejętnie nie wzbudzając w nas żadnych emocji. Płytcy i bezbarwni bohaterowie z główną bohaterką o inteligencji puszki sardynek na czele nie pomagają poczuć sympatii do Gry o Ferrin. Na plus może przemawiać jedynie fakt, że nie było do końca wiadomo kto jest ten dobry, a kto zły. Anaela potrafi irytować niemiłosiernie. Jej decyzje są nielogiczne i śmieszne, a wątek miłosny całkowicie dla mnie niezrozumiały. Każdy był w Anaeli zakochany, chciał ją porwać, zaciągnąć do łóżka lub zgwałcić. A będąc już przy gwałtach to autorka chyba ma upodobanie w tym temacie. Co chwilę ktoś kogoś gwałci lub próbuje tego dokonać. Gdzie tylko się obejrzało były wciskane erotyczne podteksty, i nie to że ich nie lubię, bo uważam, że taki element może wiele dobrego dodać powieści, jednak w tym wykonaniu było to kiepskie i niesmaczne. Wątek romantyczny o którym wspominałam to już nawet nie trójkąt, a czworokąt i ciężko się odnaleźć w uczuciach dziewczyny. Największe zastrzeżenie mam do tego, że nie wiem skąd ta miłość się wzięła. Jedno spotkanie z mężczyzną podczas którego Anaela prawie pada z zachwytu nad nim, po czym kilka stron dalej czytam, że go bardzo kocha. Nawet przez chwilę się zastanawiałam czy nie ominęłam jakiś stron, bo tych nielogiczności i zamieszania nie dało się zrozumieć.
Chciałabym powiedzieć coś dobrego o tej książce, ale ciężko znaleźć takie elementy. Chyba jedynym, który nasuwa mi się na myśl jest przedstawienie Ferrinu, jako magicznej krainy w której możemy spotkać elfy, krasnoludy czy smoki. Ciekawy był również pomysł z Cieniami, czyli jednorożcami, które towarzyszyły niektórym bohaterom.
Przeczytanie dzieła Michalak zajęło mi prawie sześć dni. Nie pamiętam kiedy ostatnio męczyłam się z jakąś książką tak długo. Jeśli wszystkie pozycje tej autorki tak się prezentują nie sądzę, abym po nie kiedykolwiek sięgnęła. Pisarka podręcznikowo pokazała jak nie powinno się pisać powieści fantasy. Zdecydowanie jej nie polecam, a w szczególności nie powinny sięgać po nią osoby, które cenią twórczość Sapkowskiego czy Piekary i oczekują czegoś na podobnym poziomie. Zważając na wulgaryzmy i sceny erotyczne, które mają tutaj miejsce nie jest to powieść dla bardzo młodych czytelników. Lecz z drugiej strony dorosłego czytelnika będzie bić po oczach infantylizm. Nie wiem zatem dla kogo jest ta książka.
Ocena : 3/10
Kroniki Ferrinu :
1. >Gra o Ferrin<
2. Powrót do Ferrinu
3. Serce Ferrinu
4. Wojna o Ferrin
5. Pani Ferrinu
Wyzwania:
+ Czytam fantastykę
+ Book Lovers
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+3,6cm)
Kroniki Ferrinu :
1. >Gra o Ferrin<
2. Powrót do Ferrinu
3. Serce Ferrinu
4. Wojna o Ferrin
5. Pani Ferrinu
Wyzwania:
+ Czytam fantastykę
+ Book Lovers
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+3,6cm)
18 komentarze
Dla nikogo zapewne. Kit to kit, nawet wrogom się nie poleca chłamu ;-) Sam czytać nie zamierzam, bo to nawet nie moje tereny :-)
OdpowiedzUsuńTytuł faktycznie kojarzy się z "Grą o tron". Wiele razy brałam i odkładałam tę książkę.. nawet cena 9.90zł mnie jednak nie przekonała :)
OdpowiedzUsuńTego własnie się spodziewałam, autorka pisze (być może) dobre książki obyczajowe, ale eksperymenty jej nie wychodzą. Poznałam jej twórczość czytając "Mistrza" (którego bardzo polecam, to piękna opowieść obyczajowa z silnym wątkiem kryminalno-erotycznym), a potem mocno rozczarowałam się czytając eksperymentalnego "Czarnego księcia", który jest dla mnie gniotem ubiegłego roku. Kroniki Ferrinu chciałam przeczytać, ale widzę, że szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńZgadzam się , Mistrz przeczytalam w jeden wieczór,a Czarny Książę szkoda czasu .Pani Kasia chyba jest ,przemeczona taka ilością wydanych książek w ciągu roku.
UsuńNie dla mnie ;/
OdpowiedzUsuńCzytałam i powiedziałam sobie - nigdy więcej ;/
Szczerze - gdybym nie słyszała nazwiska autorki, uznałabym że "Grę..." napisała jakaś nastolatka.
Zastanawiałam się na kupieniem "Gry...", gdyż cena była kusząca, jednak, jak widać dobrze zrobiłam, że się nie zdecydowałam. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńLubię to! (Twoją recenzję oczywiście). Ja postanowiłam się trochę poznęcać nad sobą psychicznie i biorę się za literaturę pani Kasi z dużym dystansem, gdyż wiem, że nie czeka mnie nic dobrego. Skończyłam niesamowicie słabego "Czarnego Księcia" i zaczynam "Poczekajkę" :P W między czasie dobijam się "Zielenią Szmaragdu". Ahh jakie cudowne święta :P
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę na tę książkę, ale tyle negatywnych recenzji przeczytałam, że mam dość.
OdpowiedzUsuńTo ja książkę będę omijać z daleka.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzkoda... Nie będę marnować czasu na tę książkę.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :)
To kolejna negatywna opinia jaką czytam. No naprawdę, kto dopuścił tą pisarkę do klawiatury? Może komuś będzie się podobała ta książka, ale komu- oto jest pytanie.
OdpowiedzUsuńChciałam przeczytać jeszcze jakąś książkę tej autorki, bo "Bezdomna" była nawet okey, ale wszystkie recenzje odciągają mnie od tego zamiaru. Nie będę się nad sobą pastwić i zostawię książki pani Michalak w spokoju.
Spotykałem się z wieloma opiniami na temat tej książki. Wszystkie były dość podobne. W skrócie - beznadzieja.Swoją drogą ciekawie piszesz. Będę tu częściej zaglądał :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Michał
Miałam ochotę na całą serię, ale po raz kolejny spotykam się z dość nieprzychylną opinią na ten temat, więc sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńAjajaj. Nie najlepiej. Ale cóz. Fanką pani Michalak raczej nie będę. Jednak musze przyznać, że Twoją recenzję czytałam z wielkim skupieniem :) I pochwalę Cię za to, że tak rzetelnie to wszystko odzwierciedliłaś szukając mimo wszystko czegoś dobrego.:)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Bezdomna" tej autorki i bardzo mi się podobała. Jednak o książce, którą zrecenzowałaś, słyszałam wiele negatywnych opinii, bardzo podobnych do Twojej. Nie zamierzam czytać. :)
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu aż tak bardzo negatywnie opisałaś "Grę....". Fakt, że że ksiażka może nie jest arcydziełem, ale ja ją pokochałam za bohaterów, Ferrin orazte intrygi, których tam najdziesz całkiem sporo. Pochokchałam Sarisa, Selinarisa a także wielu późniejszych bohaterów. Na początku może faktycznie jest zbyt dużo bohaterów, ale w następnych częściach nie miałam problemu z rozrónieniem ich. Natomiast przyznaję, że za dużo bohaterów to przesada, ale jakoś ujdzie. Skupiłam się na Sarise, Sellinarise i Reikanie. Na resztę nie zwracałam uwagi. fabuła mi się podoba i jakoś nie potepiałam zbytnio zachowania bohaterki, czasami i owszem. Zakończenie w ogóle bez sensu tutaj sie zgodzę.
Zdziwiłam sie trochę nad tym, że po pierwszym spotkaniu już się w nim zakochała , bo ja prędzej bym padła trupem ze strachu.
Ale "Kroniki Ferrinu" podobały mi się i wróciłam do następnej części dla Sellinaris'a i Sarisa a do trzeciej także dla Ostatniego. Kocham ich po prostu.
Pozdrawiam Irma.
Ja czytałam "Grę o Ferrin" - dostałam niedawno, na dwunaste urodziny. Nie czułam się źle, przeciwnie - pokochałam tę serię i niedługo potem sięgnęłam po "Powrót do Ferrinu". Był cudowny, tak jak pierwsza część. Absolutnie nie zgadzam się z negatywnymi opiniami. Emocje wirowały nade mną i nie chciały przestać. Wciągnęłam się na maksa. Serdecznie polecam całą serię. Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuń